Dziś podzielę się z tobą moim nowym odkryciem. Trochę
wstyd, że dopiero teraz sięgnęłam po twórczość tego
Barcelońskiego pisarza, ale to może dlatego, że byłam uprzedzona
do Katalońskich twórców. Ale może nie ma czego żałować, bo jak
na samym początku byłam sceptycznie nastawiona do tej pozycji, tak
z biegiem historii moja miłość do Cabre wzrastała.
Jaśnie pan jest trzecią przełożoną na język polski książką Jaume Cabré, ale w rzeczywistości jest to pierwsza powieść katalońskiego pisarza, która, notabene, sprawiła, że nazwisko autora zaistniało w świecie literackim.
Zastanawiam się dlaczego wydawnictwo zaczęło od publikacji Wyznaję, monumentalnej powieści z bardzo skomplikowaną konstrukcją narracyjną, w której na poziomie zdania autor potrafił zmienić narratora, czas oraz miejsce. Takie zabiegi nie ułatwiają komunikacji i jeśli ktoś od początku nie wpadnie w narzucony przez autora rytm, pogubi się w narracyjnych meandrach. Jaśnie Pan nie jest pisany stylem znanym z Wyznaję i Głosów Pamano, w niektórych tylko fragmentach Cabré jakby nieśmiało próbuje mieszać perspektywy narracyjne, ale to są tylko prawie niezauważalne, lekko kokieteryjne wprawki.
Kataloński autor zabiera nas tym razem na salony osiemnastowiecznej Barcelony. Jest rok 1799, trwają przygotowania do uroczystego Te Deum oraz powitania nowego stulecia. Główny bohater, Rafel Massó i Pujades, jest cywilnym prezesem Trybunału Królewskiego, to w jego rękach leży życie wszystkich oskarżonych, to on jest tym sprawiedliwym, który osądza ludzkie uczynki. Do jego nieformalnych obowiązków należy również bywanie na salonach. Wraz z małżonką Marianną udają się do markiza de Dosriusa, gdzie spotkanie towarzyskie uświetnia koncert Słowika z Orleanu - znanej śpiewaczki Marie de l'Aube Desflors.
Na przyjęciu pojawiają się przedstawiciele arystokracji oraz przyjaciele markiza - młodziutki poeta Andreu Perramon oraz muzyk gitarowy, oficer Josep Ferran Sorts. Oddawanie się kontemplacji sztuki to jedno, ale są jeszcze przecież inne, równie ważne uciechy np. miłostki. I nie ma co ukrywać, ale elity lubią świntuszyć, tu każdy każdemu przyprawia rogi, takie to już było to arystokratyczne środowisko - do cna zdeprawowane, ale nic nie wychodziło poza ściany alkowy.
Niekiedy jednak nie można wszystkiego ukryć, a jak to w życiu bywa, miłość ze zbrodnią się łączy. Ginie zatem w tajemniczych okolicznościach Słowik z Orleanu. Znajdują ją z podciętym gardłem i raną w sercu. Cień oskarżenia pada na młodego Andreu, który spędził z divą ostatnią noc. Ale to nie jedyna tajemnica, która jest skrywana w zanurzonej w deszczu i mgle Barcelonie. Ciset - ogrodnik jaśnie pana Rafela przed śmiercią spowiada się w obecności notariusza i wyznaje prawdę o morderstwie pewnej kobiety...
Kryminał? Tak, ale czytelnik nie dowie się, kto zamordował francuską śpiewaczkę. Aluzje i rozsiane po powieści wskazówki zachęcają do szukania zbrodniarza na własną rękę. Ale nie o gatunek tutaj chodzi i nie o przyjemność czytania wynikającą ze śledzenia zawikłanej i umiejętnie skonstruowanej intrygi.
Kataloński pisarz pod przykrywką czarnego kryminału zadaje charakterystyczne dla swojej twórczości pytanie o zło, którego personifikacją w Jaśnie Panu staje się Rafel. Nie jest to sympatyczna postać. Swoją pozycję zawdzięcza nie tytułowi szlacheckiemu, którego nie posiada, ale wytrwałemu dreptaniu tu i ówdzie.
To bohater wzbudzający jednoznaczne uczucie wstrętu. Lubieżnik, hipokryta, opanowany żądzą władzy, do tego tchórz. Ale obrywa mu się, popada w manię prześladowczą i nie ukrywam, że gdy z czasem zaczęły wypływać jego niecne grzeszki, a on coraz bardziej czuł się zaszczuty, miałam z jego obsesji niezły ubaw.
Jaśnie Pan to studium obsesji władzy, w którym pojawia się problematyka związana z istotą grzechu oraz pytania o to, czym jest sprawiedliwość i kto ma prawo do jej wymierzania, ale autor nie tylko zagląda do czarnych zakamarków ludzkiej duszy, bo ta powieść to również przepiękna historia młodzieńczej przyjaźni między Andreu Perramonem i Sortsem zwanym przez wszystkich Nando. Losy tej znajomości zostały zamknięte w listach na zasadzie kontrapunktu - to zabieg, który uwypukla tragizm sytuacji. Nando podróżuje z wojskiem i opisuje swemu przyjacielowi pierwsze uniesienia miłosne, przesyła mu opery, snuje plany, a tymczasem nie wie, że biedny Andreu gnije w lochu oskarżony o morderstwo.
Oprócz całej plejady postaci, jest jeszcze miasto - Barcelona. Utopiona w błocie i deszczu. Gęsta mgła jest przykrywką dla zaspokajania lubieżnych zachcianek arystokratycznej śmietanki. Cabré nie stroni od erotycznych wątków, bezwstydnie zagląda do hotelowych sypialni, zerka wraz z głównym bohaterem przez teleskop i podgląda szlachcianki.
Powieść poprzedza wstęp tłumaczki, która wyjaśnia sytuację polityczno - społeczną ówczesnej Barcelony. Wiedza o realiach epoki nie jest konieczna do zrozumienia historii opowiedzianej w Jaśnie Panu, ale może pomóc zrozumieć - to dla tych dociekliwych czytelników- niektóre aluzje i zachowania bohaterów.
Jaśnie Pan to powieść przełomowa dla twórczości Cabré, to właśnie od niej zaczął się deszcz nagród i, co za tym idzie, pisarska sława. To właśnie tutaj można dopatrzyć się wątków i pytań, które staną się charakterystyczne dla całej twórczości katalońskiego pisarza - problemu zła pojawiającego się zawsze tam, gdzie człowiek może posiąść władzę nad innymi, przekraczania granic, które sobie stawiamy w codziennym życiu, a w sytuacjach ekstremalnych nagle ulegają one przesunięciu. Bo to co interesuje autora Głosów Pamano to przede wszystkim uniwersalizm naszych doświadczeń.
Polecam tę pozycję. 8/10. Można się spodziewać, że niebawem na moim blogu pojawi się kolejna jego powieść z tego cyklu.
Do następnego razu. Bye.
Jaśnie pan jest trzecią przełożoną na język polski książką Jaume Cabré, ale w rzeczywistości jest to pierwsza powieść katalońskiego pisarza, która, notabene, sprawiła, że nazwisko autora zaistniało w świecie literackim.
Zastanawiam się dlaczego wydawnictwo zaczęło od publikacji Wyznaję, monumentalnej powieści z bardzo skomplikowaną konstrukcją narracyjną, w której na poziomie zdania autor potrafił zmienić narratora, czas oraz miejsce. Takie zabiegi nie ułatwiają komunikacji i jeśli ktoś od początku nie wpadnie w narzucony przez autora rytm, pogubi się w narracyjnych meandrach. Jaśnie Pan nie jest pisany stylem znanym z Wyznaję i Głosów Pamano, w niektórych tylko fragmentach Cabré jakby nieśmiało próbuje mieszać perspektywy narracyjne, ale to są tylko prawie niezauważalne, lekko kokieteryjne wprawki.
Kataloński autor zabiera nas tym razem na salony osiemnastowiecznej Barcelony. Jest rok 1799, trwają przygotowania do uroczystego Te Deum oraz powitania nowego stulecia. Główny bohater, Rafel Massó i Pujades, jest cywilnym prezesem Trybunału Królewskiego, to w jego rękach leży życie wszystkich oskarżonych, to on jest tym sprawiedliwym, który osądza ludzkie uczynki. Do jego nieformalnych obowiązków należy również bywanie na salonach. Wraz z małżonką Marianną udają się do markiza de Dosriusa, gdzie spotkanie towarzyskie uświetnia koncert Słowika z Orleanu - znanej śpiewaczki Marie de l'Aube Desflors.
Na przyjęciu pojawiają się przedstawiciele arystokracji oraz przyjaciele markiza - młodziutki poeta Andreu Perramon oraz muzyk gitarowy, oficer Josep Ferran Sorts. Oddawanie się kontemplacji sztuki to jedno, ale są jeszcze przecież inne, równie ważne uciechy np. miłostki. I nie ma co ukrywać, ale elity lubią świntuszyć, tu każdy każdemu przyprawia rogi, takie to już było to arystokratyczne środowisko - do cna zdeprawowane, ale nic nie wychodziło poza ściany alkowy.
Niekiedy jednak nie można wszystkiego ukryć, a jak to w życiu bywa, miłość ze zbrodnią się łączy. Ginie zatem w tajemniczych okolicznościach Słowik z Orleanu. Znajdują ją z podciętym gardłem i raną w sercu. Cień oskarżenia pada na młodego Andreu, który spędził z divą ostatnią noc. Ale to nie jedyna tajemnica, która jest skrywana w zanurzonej w deszczu i mgle Barcelonie. Ciset - ogrodnik jaśnie pana Rafela przed śmiercią spowiada się w obecności notariusza i wyznaje prawdę o morderstwie pewnej kobiety...
Kryminał? Tak, ale czytelnik nie dowie się, kto zamordował francuską śpiewaczkę. Aluzje i rozsiane po powieści wskazówki zachęcają do szukania zbrodniarza na własną rękę. Ale nie o gatunek tutaj chodzi i nie o przyjemność czytania wynikającą ze śledzenia zawikłanej i umiejętnie skonstruowanej intrygi.
Kataloński pisarz pod przykrywką czarnego kryminału zadaje charakterystyczne dla swojej twórczości pytanie o zło, którego personifikacją w Jaśnie Panu staje się Rafel. Nie jest to sympatyczna postać. Swoją pozycję zawdzięcza nie tytułowi szlacheckiemu, którego nie posiada, ale wytrwałemu dreptaniu tu i ówdzie.
To bohater wzbudzający jednoznaczne uczucie wstrętu. Lubieżnik, hipokryta, opanowany żądzą władzy, do tego tchórz. Ale obrywa mu się, popada w manię prześladowczą i nie ukrywam, że gdy z czasem zaczęły wypływać jego niecne grzeszki, a on coraz bardziej czuł się zaszczuty, miałam z jego obsesji niezły ubaw.
Jaśnie Pan to studium obsesji władzy, w którym pojawia się problematyka związana z istotą grzechu oraz pytania o to, czym jest sprawiedliwość i kto ma prawo do jej wymierzania, ale autor nie tylko zagląda do czarnych zakamarków ludzkiej duszy, bo ta powieść to również przepiękna historia młodzieńczej przyjaźni między Andreu Perramonem i Sortsem zwanym przez wszystkich Nando. Losy tej znajomości zostały zamknięte w listach na zasadzie kontrapunktu - to zabieg, który uwypukla tragizm sytuacji. Nando podróżuje z wojskiem i opisuje swemu przyjacielowi pierwsze uniesienia miłosne, przesyła mu opery, snuje plany, a tymczasem nie wie, że biedny Andreu gnije w lochu oskarżony o morderstwo.
Oprócz całej plejady postaci, jest jeszcze miasto - Barcelona. Utopiona w błocie i deszczu. Gęsta mgła jest przykrywką dla zaspokajania lubieżnych zachcianek arystokratycznej śmietanki. Cabré nie stroni od erotycznych wątków, bezwstydnie zagląda do hotelowych sypialni, zerka wraz z głównym bohaterem przez teleskop i podgląda szlachcianki.
Powieść poprzedza wstęp tłumaczki, która wyjaśnia sytuację polityczno - społeczną ówczesnej Barcelony. Wiedza o realiach epoki nie jest konieczna do zrozumienia historii opowiedzianej w Jaśnie Panu, ale może pomóc zrozumieć - to dla tych dociekliwych czytelników- niektóre aluzje i zachowania bohaterów.
Jaśnie Pan to powieść przełomowa dla twórczości Cabré, to właśnie od niej zaczął się deszcz nagród i, co za tym idzie, pisarska sława. To właśnie tutaj można dopatrzyć się wątków i pytań, które staną się charakterystyczne dla całej twórczości katalońskiego pisarza - problemu zła pojawiającego się zawsze tam, gdzie człowiek może posiąść władzę nad innymi, przekraczania granic, które sobie stawiamy w codziennym życiu, a w sytuacjach ekstremalnych nagle ulegają one przesunięciu. Bo to co interesuje autora Głosów Pamano to przede wszystkim uniwersalizm naszych doświadczeń.
Polecam tę pozycję. 8/10. Można się spodziewać, że niebawem na moim blogu pojawi się kolejna jego powieść z tego cyklu.
Do następnego razu. Bye.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz