Miałam okazję pokręcić się dzisiaj po galerii handlowej w Wawie; kolorowe światełka, święty Mikołaj, ogromna choinka, tłumy ludzi i oczywiście wyprzedaże. W jednej z sieciówek natknęłam się na t-shirt z napisem "Stop playing Christmas songs". Nasuwa mi się na myśl pytanie: skoro wszyscy dookoła wmawiają nam, że nie czują magii świąt, to my też przestaniemy odczuwać ten radosny czas? Poddajecie się temu samemu wrażeniu? Strojenie drzewka, przygotowanie Wigilijnych potraw, Adwent i Roraty oraz obdarowywanie bliskich upominkami nie będzie Was cieszyć? Really?
"Nie chcę świąt" oraz "Nie czuję świąt". Co roku coraz częściej słyszymy wszędobylko te stwierdzenia. Czyżby całe piękno, ciepło, rodzinność i radość Bożego Narodzenia straciły już na wartości? Czyżby ten czas był tylko kolejną okazją do głupiego, nic nie znaczącego leniuchowania od szkoły i pracy oraz złapania super przecen, na których kupimy komuś prezent za 10 zł a liczymy na podarunek za 1000?
Dlaczego tak jest? Czemu w ostatnich latach tzw. "Magia Świąt" się z Nas masowo zaczęła ulatniać? Czemu coraz bardziej pesymistycznie podchodzimy do świątecznych tradycji?
Święta Bożego Narodzenia są świętem obchodzonym na całym świecie. Kiedyś, zanim dorośliśmy i do Naszego życia nie wkradła się rutyna, symboliczna choinka z lasu przyozdabiana całą rodziną, kolędnicy, kościelne przedstawienia, dzieci śpiące na pasterce, śnieg i wypatrywanie pierwszej gwiazdki to idealne święta. Wtedy chodziło głównie o czas spęczony z rodziną, zmianie swojego postępowania i bliskości z drugim człowiekiem. Teraz święta to świecące bombki, konkurs pt. "Kto lepiej przyozdobi dom", Mikołaje ze sztuczną brodą, grające szopki, "Kevin..." i prezent ze szpanerskim jabłuszkiem.
O co chodzi w dzisiejszych świętach, bo nie rozumiem? O obwijanie wszystkiego światełkami? O bieganie po galeriach w poszukiwaniu jak najtańszego, oklepanego prezentu, o prześciganie się w mediach, która stacja pierwsza puści ramówkę świąteczną i oglądaniem TV zaraz po "rodzinnej szopce z prezentami"?
Dlaczego, im jesteśmy starsi, gubimy gdzieś tego naszego mentalnego dzieciaka? Dlaczego tak trudno Nas zadowolić, uszczęśliwić, wzruszyć? Dlaczego, zamiast cieszyć się spotkaniem z bliskimi, albo pędzimy tępo za komercyjnym shitem, albo zupełnie się od tego odcinamy. Przecież to często jeden z nielicznych dni w roku, kiedy widzimy się z rodziną, obdarowujemy się drobiazgami, możemy na chwilę się zatrzymać i spojrzeć na swoje błędy, pomagamy potrzebującym. I to jest super. Nie powinniśmy własnowolnie z tego rezygnować.
Apeluję, nie traktujmy świąt zero-jedynkowo, odnajdźmy w sobie tego radosnego, ciekawego dzieciaka, jakim kiedyś byłeś. Cudownych świąt.
Do następnego razu. Buziaki. Bye.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz