czwartek, 28 maja 2020

Swaćba, czyli słowiański obrzęd zaślubin


Od kilkunastu lat wśród miłośników kultury słowiańskiej, popularne stało się zawieranie ślubu według starych tradycji. Ceremonie prowadzone na modłę starosłowiańską nie tylko odwołują się do naszych korzeni, ale stanowią również niezwykle efektowne widowisko. Oczywiście obecna forma zaślubin stanowi, w mniejszym lub większym stopniu, swobodną interpretację historycznego rytuału. Jest to nieuniknioną konsekwencję upływu czasu i zacierania się  tradycji. Pomimo tego wciąż posiadamy pewne informacje na temat przebiegu słowiańskiego obrzędu zaślubin.


Słowo swaćba bądź też swadźba, wywodzi się bezpośrednio od wyrazu swat. Wyraz ten ma zaś szczególne znaczenie, pochodzi bowiem od słowa swój. Swat oznaczał więc dla naszych przodków swojego człowieka, osobę godną zaufania, a równocześnie znaczącą i ważną. Jednak dlaczego poświęcam tak dużo uwagi osobie swata, a nie samej ceremonii? Odpowiedź nasuwa się od razu, jeśli uważniej przyjrzymy się etymologii słowa swaćba. Zwróćmy uwagę, że to ono wywodzi się od słowa swat. Nie na odwrót. Nie będzie więc nadużyciem wysnucie wniosku, że pierwsze skrzypce w czasie ceremonii zaślubin grała nie para młoda, lecz… właśnie swat, bądź też – jak podają niektóre źródła – dziewosłęb.


Rola swata w obrzędzie zaślubin

Swaćba, Marti i Michał oraz swatka.
Autor:
 ajemstories.com
Jakie znaczenie miała obecność swata dla pary młodej oraz ich rodzin? Ogromne. Można śmiało stwierdzić, że gdyby nie jego działania do ślubu mogłoby w ogóle nie dojść. Obowiązkiem swata było bowiem przedstawienie obu rodzinom propozycji małżeńskiej oraz doprowadzenie do obustronnej zgody. Na tym nie kończyła się jednak jego rola. Kiedy już obie strony wyraziły zgodę na ślub, przeprowadzano uroczyste zrękowiny, czy też zmówiny, nad którymi pieczę sprawował swat. Ceremoniał ten był wiążący, a zerwanie zaręczyn było bardzo źle widziane, chyba że dochodziło do niego za obopólną zgodą rodzin. Rolą swata było także odebranie samej przysięgi małżeńskiej.


Małżeństwo z rozsądku

Niestety mam powody przypuszczać, że osoby najbardziej zainteresowane, tj. narzeczeni, niewielki mieli wpływ na wybór przyszłego małżonka. Choć wśród starożytnych Słowian nie było mowy o kupowaniu żon, czy też o porwaniach, to jednak małżeństwa zawierane były z rozsądku, dyktowane przede wszystkim wolą starszych. Istotne były korzyści dla całej rodziny – spowinowacenie ze znaczącymi osobistościami oraz pomnożenie dobytku.


Posag i wiano

Swaćba była ceremonią łączącą nie tylko dwoje młodych ludzi, ale też dwie obce sobie rodziny, które miały być odtąd spowinowacone. Dlatego też tradycją było, że młody wnosił wiano a młoda posag, które stanowiły materialny dowód przyjaźni zawartej pomiędzy obydwoma rodami. Kiedy już młodzi dotarli na miejsce ceremonii, odbywał się tak zwany posag lub pociąg. Idąca w korowodzie panna młoda sięgała ręką do męża i pociągała go do siebie. Następnie kobieta i mężczyzna pierwszy raz zasiadali wspólnie na odwróconej włosiem do góry zwierzęcej skórze. Wtedy też rodzice panny młodej ujawniali co przeznaczyli na wyrównanie wniesionego przez pana młodego wiana.


PRZEBIEG CEREMONII


Swaćba, Marti i Michał. 
Autor: ajemstories.com
Można powiedzieć, że swaćba rozpoczynała się już w momencie wyprowadzania młodych z domów rodzinnych. Drużki panny młodej starały się odwlec moment opuszczenia przez nią domu, pan młody musiał więc sporo się natrudzić, aby wyrwać z ich rąk przyszłą małżonkę. Całą ceremonię ślubną starano się maksymalnie wydłużyć, weselnicy wymyślali więc co i rusz nowe zabawy, żarty, przyśpiewki i mowy.

Swaćba, Marti i Michał. Autor: ajemstories.com
Przysięga małżeńska odbierana była przez swata lub żercę, w obecności podobizn bogów lub też w świętym gaju, przy czym dłonie małżonków były symbolicznie związywane. 

Swaćba, Marti i Michał. Autor: ajemstories.com

Swaćba, Marti i Michał. Autor: ajemstories.com
Samo wesele nie mogło się oczywiście obyć bez wystawnej uczty, której istotnym elementem było  dzielenie pomiędzy gości obrzędowego pieczywa, zwanego  – zależnie od regionu – kołaczem lub korowajem. Kołacz weselny pieczony był z namaszczeniem, z zachowaniem tradycyjnych składników oraz rytualnych śpiewów i zaklęć. 

Swaćba, Marti i Michał. Autor: ajemstories.com
Sama uczta musiała być wystawna, huczna i… sprośna.  Jak dyplomatycznie i trafnie pisał Aleksander Brückner, sprośności te „duchowni wspominają ze zgrozą, a etnografowie dyskretnie przemilczają”. Po uczcie, tańcach i śpiewach przychodził moment na pokładziny, które oczywiście nie odbywały się w małżeńskiej alkowie, lecz w pobliżu weselników, tak aby były dobrze widziane i słyszane.


Oczepiny, uroki i domowe demony

Swaćba, Marti i Michał. Autor: ajemstories.com
Oczepiny są jednym z elementów tradycji słowiańskiej, które – choć w zmodyfikowanej formie – przetrwały  nieomal do dnia dzisiejszego. Włosy panny młodej rozplatano, ścinano i czasem palono, następnie zakładano jej czepiec- kobiecy symbol stanu małżeńskiego. Z samym przybyciem nowej kobiety do domostwa wiązało się dużo ceremonii i rytuałów. Już w drodze do niego starano się odstraszyć złe moce. Trzaskano więc w żelazo, strzelano z bata, hałasowano, a nawet dla niepoznaki przebierano świeżo upieczoną żonę, aby złe duchy jej nie rozpoznały.
Swaćba, Marti i Michał. Autor: ajemstories.com
W nowym domostwie niezwykle ważnym rytuałem było poświęcenie przez żercę małżeńskiego łoża. Podczas rytuału żerca odpędzał złe duchy, polecał młodych opiece bogów i rodzanic, a także prosił o przychylność domowe duchy. Do tego ostatniego punktu przywiązywano dużą wagę, uważano bowiem, że młoda małżonka nie jest dobrze widziana przez  tych niezwykłych mieszkańców gospodarstwa. Wkupienie się w ich łaski było oczywiście niezbędnym warunkiem spokojnego życia. Kobieta musiała więc zachowywać postawę pełną szacunku i pokory. Stąd wywodzi się tradycja przenoszenia panny młodej przez próg, aby bezceremonialnym wkroczeniem do nowej siedziby nie uraziła domowej świty. Do tradycji należało też obejście każdego kąta gospodarstwa, zwłaszcza stołu i paleniska. Wydaje się jednak, że najlepszym sposobem przebłagania domowych duchów było szybkie urodzenie syna, dzięki czemu niewiasta, czyli niewiadoma, stawała się nareszcie prawowitą domowniczką i członkinią rodziny.

_____******_____
Bibliografia:
Brückner A., Dzieje kultury polskiej
_____******_____

Do następnego. Buziaki. Bye



środa, 20 maja 2020

Obrzędy pogrzebowe u Słowian

Stwierdzenie, że śmierć jest nieodłącznym elementem życia, jest tyleż banalne co prawdziwe. Być może nieuchronność śmierci, a równocześnie niepewność i respekt jakie budzi, sprawia że od wieków ludzkość stara się ją oswoić poprzez rytuały pogrzebowe. Już nasi najodleglejsi przodkowie pozostawili ślady dawnych obrzędów, podlegających ewolucji wraz z biegiem historii.


Słowianie nie wyłonili się nagle z nicości. Choć nie ma wśród badaczy zgodności co do ich początków, wiemy że wyodrębnili się jako jedna z gałęzi ludów indoeuropejskich. Dlatego warto cofnąć się do dziejów sprzed narodzin Słowiańszczyzny, dużo bardziej odległych w czasie. Przy okazji tej podróży koniecznie należy pamiętać o podstawowym problemie dotyczącym badań nad etnogenezą Słowian, mianowicie sporze pomiędzy zwolennikami teorii autochtonicznej i allochtonicznej, dotyczącym napływu ludów słowiańskich na polskie ziemie, o czym przeczytać można między innymi w artykule Jestem Słowianką... czyli kim?


Pochówki paleolityczne

Dzięki ciągłym poszukiwaniom wciąż uzyskujemy nowe wiadomości na temat prehistorii, również w kontekście pochówków zmarłych. Jak już wspomniano, nas interesują przede wszystkim tradycje prehistorycznych ludów indoeuropejskich, jako odległych przodków Słowian. Trzeba pamiętać, że mówimy tu o niezwykle rozległym przedziale czasu, prócz tego zaś każda kultura charakteryzowała się specyficznymi dla niej obrządkami. Jednak uogólniając, można stwierdzić, że w paleolicie na terenie dzisiejszej Europy stosowano obrządek szkieletowy. Zmarłych chowano w jaskiniach lub na otwartym terenie, zwłoki układano w pozycji wyprostowanej lub skurczonej, do grobów zaś wkładano wyposażenie łowieckie, kły mamutów, narzędzia, biżuterię. Zwyczaj ten utrzymywał się przez tysiące lat.
Mała dygresja…
Ciekawostką jest fakt, że ludom indoeuropejskim starszej epoki kamiennej nie był obcy kanibalizm. Bywał on dość specyficzny. Na podstawie odkryć archeologicznych można bowiem stwierdzić, że niejednokrotnie zjadany był tylko mózg. Istnieje hipoteza, że zwyczaj ten mógł wynikać z wiary w przejęcie sił witalnych od zmarłego człowieka.


Pochówki ciałopalne

Około 7000 r. p. n. e., a więc na pograniczu mezolitu i neolitu, na terenie Europy pojawił się nowy zwyczaj – ciałopalenia. Ten rodzaj pochówku powoduje spore ograniczenia dla stosunkowo nowej dziedziny nauki – archeogenetyki, ponieważ spalenie ciała wyklucza uzyskanie wiedzy dotyczącej DNA.


Kultury prasłowiańskie według koncepcji  

autochtonicznej

Przez wiele lat uczono nas, że rozwijające się w epoce brązu kultury archeologiczne, zajmujące terytoria dzisiejszej Polski, są zaczątkiem ludów Słowiańskich. W takim duchu nauczane były dzieci na lekcjach historii jeszcze w latach dziewięćdziesiątych XX wieku. Któż z nas nie słyszał o Biskupinie jako kolebce Słowiańszczyzny? Jednak w gruncie rzeczy, już od kilkudziesięciu lat narastały wątpliwości co do słuszności tejże teorii.
Ponieważ jednak problem nie został ostatecznie rozwikłany, należy założyć, że zwolennicy koncepcji autochtonicznej mogą mieć słuszność. Dlatego warto rzucić okiem na obrzędy pogrzebowe silnie rozwiniętych na terenie ziem polskich kultur archeologicznych, wśród których poczesne miejsce zajmowały kultura trzciniecka, łużycka, pomorska i przeworska.

Trzciniecki Krąg Kulturowy

Prehistoryczny kurhan zwany „Mogiła” w Szczotkowicach.
 Autor: Karolina Kot
Trzeba wspomnieć, że choć już w epoce brązu ciałopalenie było dominującą formą pochówku, to pogrzeby szkieletowe nadal były popularne. W niektórych kulturach tradycje te przenikały się w płynny sposób. Tak było na przykład w kulturze trzcinieckiej, a szerzej w Trzcinieckim Kręgu Kulturowym, rozwijającym się na terenach Polski centralnej, południowej i wschodniej, a także zachodniej Ukrainy i Białorusi pomiędzy 1900 a 1000 r.p.n.e. Według koncepcji autochtonicznej kultura trzciniecka stanowiła jeden ze znaczących etapów w procesie kształtowania się ludów słowiańskich. W jej kręgu początkowo stosowano płaskie groby szkieletowe, a następnie wprowadzono również kremacje. Zmarli wyposażani byli w narzędzia i wyroby z kamienia oraz brązu, a także ceramikę, co świadczy o obecnym kulcie przodków.
Przedstawiciele Trzcinieckiego Kręgu Kulturowego pozostawili po sobie zlokalizowane miedzy innymi w obecnym województwie świętokrzyskim kurhany. Największy z nich podziwiać możemy we wsi Szczotkowice.

Kultura łużycka – kultura popielnicowa

Popielnica kultury łużyckiej. Źródło: Wikipedia
Kultura łużycka, która wyłoniła się pomiędzy 1300 a 500 r.p.n.e., przez niektórych badaczy jest wprost nazywana kolebka ludu prasłowiańskiego. Na terenie Polski kultura łużycka obejmowała swym zasięgiem większość ziem, z wyłączeniem północno wschodnich obrębów kraju. Należała do kręgu kultur pól popielnicowych, a więc kultur w których obrządek pogrzebowy polegał na kremacji zwłok, a następnie umieszczaniu prochów w popielnicach, czyli urnach. Popielnice zakopywane były w grobach płaskich na terenie rozległych, wielopokoleniowych cmentarzysk. W pewnym stopniu utrzymała się także tradycja usypywania kurhanów.
Biskupin. Autor: M. Bogacki
W Polsce osadą związaną z kręgiem kultury łużyckiej był między innymi Biskupin. Mieszkańcy osady po umieszczeniu prochów w popielnicach zakopywali je na niewielkim wzniesieniu nieopodal osady, wkładając do grobu nie tylko narzędzia i ozdoby, ale także umieszczony w osobnych naczyniach pokarm.

Kultura pomorska – popielnice twarzowe i groby  

kloszowe

Kultura pomorska wykształciła się jako odłam kultury łużyckiej. Charakterystyczną dla niej modyfikacją pochówku popielnicowego, było umieszczanie prochów w urnach, których górne część wyobrażały ludzkie twarze – stąd ich nazwa – popielnice twarzowe. Pokrywy bywały stylizowane na nakrycia głowy, niekiedy zdobione biżuterią. Popielnice były umieszczane w prostokątnych, kamiennych skrzyniach po kilkanaście sztuk. Do grobu wkładano niewielką ilość ozdób, narzędzi i broni. W rejonach wschodnich przyjęty był pochówek jamowy oraz kloszowy, gdzie grób popielnicowy przykrywano odwróconym dużym naczyniem ceramicznym, czyli kloszem.

Kultura przeworska i groby jamowe

Kultura przeworska rozwijała się na ziemiach polskich i Zakarpaciu od połowy III wieku p.n.e. aż do połowy V wieku n.e. Ludność kultury przeworskiej praktykowała ciałopalenie, zaś prochy trafiały zarówno do grobów popielnicowych jak i jamowych. Zmarli byli wyposażani w dary. Mężczyźni otrzymywali broń, narzędzia, klamry do pasa, z kolei kobietom towarzyszyły zapinki, przęśliki oraz klamry. Jedno z najbardziej znanych cmentarzysk kultury przeworskiej znajduje się w miejscowości Mokra, zaś prowadzone tam badania archeologiczne stały się podstawą do szerszych badań nad jej problematyką.


Kultury prasłowiańskie według koncepcji  

allochtonicznej

Według koncepcji allochtonicznej Słowianie napłynęli na tereny ziem polskich z Europy Wschodniej między V a VI wiekiem n.e. W związku z tym, kulturami archeologicznymi związanymi z początkami słowiańszczyzny byłyby przede wszystkim kultury zarubiniecka, czernichowska i kijowska. Kręgi te zlokalizowane były w okolicach dorzecza Dniepru, Dniestru aż po Karpaty lub ujście Dunaju.


Kultura zarubiniecka

W kulturze zarubinieckiej, rozwijającej się od III wieku p.n.e. na terenach południowej i zachodniej Białorusi oraz północnej i północno – zachodniej Ukrainy, występował wyłącznie pochówek ciałopalny. Zwłoki spalane były na stosie, a prochy zbierano do popielnic i zakopywano w ziemi. Sporadycznie zdarzały się również pochówki jamowe. W okresie lateńskim powstawały rozległe, często wielopokoleniowe cmentarzyska, jak choćby to zlokalizowane na uroczysku Wielemicze pod Brześciem. W przeciwieństwie do większości kultur praktykujących ciałopalenie, wyposażenie zmarłego nie było spalane wraz z zwłokami, lecz w nienaruszonym stanie wkładane do grobów.


Kultura czerniachowska

Kultura czerniachowska wykształciła się na Ukrainie w ciągu III wieku p.n.e. W obrębie poszczególnych grup wchodzących w jej skład stosowano obrządek ciałopalny, lecz równie często szkieletowy. Na południu i zachodzie pochówek szkieletowy był przeważający.

Kultura kijowska

Kultura kijowska rozwijała się na przełomie III i IV wieku p.n.e., na terenach zlokalizowanych na północ od Kijowa, zajmując pogranicze dzisiejszej Ukrainy i Białorusi. Z okresu kultury kijowskiej cmentarzysk zachowało się stosunkowo mało, co może być związane z lokalizowaniem ich nad wodami jezior i rzek. Cmentarzyska te są dość specyficzne, ponieważ poszczególne groby są oddalone od siebie nawet o 200 metrów, a ich wyposażenie jest raczej skromne, będące prawdopodobnie pozostałościami uczty pośmiertnej. Zidentyfikowane zostały także spopielone kości zwierząt, co świadczy o tradycji składania ofiar bóstwom bądź wyposażania zmarłych w pożywienie na drogę do zaświatów. Na niektórych cmentarzyskach odnaleziono ślady ustryn, czyli stosów ciałopalnych, zlokalizowanych w centralnym punkcie cmentarza.


Przełom pogaństwa i chrześcijaństwa

Początki chrześcijaństwa wiążą się ze stopniowym zanikiem obrządku ciałopalnego, jako niezgodnego z nauką kościoła, który uznawał jedynie obrządek inhumacyjny. Oczywiście proces odchodzenia od kremacji był bardzo rozciągnięty w czasie i nawet po wielu latach po przyjęciu chrześcijaństwa zdarzały się pochówki według starej tradycji.


Słowiańskie pożegnanie ze zmarłym

Niewątpliwie wśród Słowian kult zmarłych był bardzo silnie rozwinięty. Poza samym obrządkiem pogrzebowym, śmierć członka społeczności wiązała się z licznymi tradycjami, których ściśle przestrzegano. Część z nich miała honorować zmarłego, inne z kolei miały zapewnić mu wolną drogę w zaświaty i dawały pewność, że opuści on świat żywych. 


Pusta noc

Aleksander Brückner pisał o tradycji pustej nocy, poprzedzającej pogrzeb zmarłej osoby. Pusta noc polegała na całonocnym czuwaniu przy zwłokach, połączonych ze śpiewaniem pieśni żałobnych, a także zawodzeniem i płaczem niewiast – płaczek. Zwyczaj ten miał służyć zarówno wyrażeniu żalu po stracie, jak i przebłaganiu zmarłego, aby opuścił świat żywych i nie przybrał postaci upiora.

Wyprowadzenie zwłok

Specyficzny był sposób, w jaki zmarły opuszczał progi domostwa. Otóż według słów Brücknera, respekt żywych wobec śmierci był tak wielki, że starano się za wszelką cenę wynieść zwłoki nie drzwiami lecz jakąkolwiek inną drogą. Czyniono to w obawie, że zmarły zechce powrócić do domu. Posuwano się więc do wynoszenia nieboszczyka przez okna lub nawet wyważano część ścian.

Strawa i tryzna

W. Wasniecow, Tryzna po śmierci Olega.
Można powiedzieć, że sam pogrzeb był zaledwie początkiem długotrwałego procesu żegnania zmarłego. Już w czasie pochówku szykowano bowiem wystawną ucztę zwaną strawą, podczas której wspominano zmarłego. Obyczaj ten, dziś nazywany stypą, jest znany i praktykowany również współcześnie. Jednak dla naszych przodków sama uczta nie była wystarczającym sposobem na oddanie hołdu zmarłemu. Dlatego wyprawiano wielkie igrzyska – tryznę – podczas których odbywały się gonitwy, zapasy, zabawy, maskarady, rytualne tańce i wywoływanie duchów przodków. Hucznie obchodzona tryzna pomagała duszy dostać się do zaświatów, równocześnie uniemożliwiając jej powrót i chroniąc żywych przed jej ewentualnymi złymi zamiarami.

Prowiant na drogę

Wśród Słowian szeroko rozpowszechniony był zwyczaj wyposażania zmarłego w pożywienie, jakby w chęci zabezpieczenia go przed głodem w długiej wędrówce do zaświatów. Obyczaj ten miał też zapewne symbolizować udział nieboszczyka w pożegnalnej uczcie.

Palenie zwłok


Pochówek ciałopalny na Festiwalu Słowian i Wikingów w
 2009 roku w skansenie w Wolinie.
Autor: Nikodem Zieliński. Źródło: wikipedia.org
Jak już wielokrotnie wcześniej wspominałam, ciałopalenie było najpopularniejszą formą pochówku. Niewątpliwie zastanawiające jest z jakiego powodu to właśnie kremacja tak silnie rozpowszechniła się wśród Słowian. Przyczyna może tkwić w wierze w wędrówkę poszczególnych części duszy do zaświatów. Spalenie zwłok miało pomóc duszy uwolnić się od ciała i ulecieć do Wyraju. Nie bez znaczenia była również oczyszczająca moc ognia, która pozwalała na przejście z brudnej, ziemskiej sfery profanum do sacrum zaświatów. Ciałopalenie spełniało jednak i inną funkcję, mianowicie zabezpieczało przed metamorfozą zmarłego w wampira, demona, czy strzygę.


Pochówki wampiryczne

,,Wampir’’ z ulicy Zamkowej 20 w Sanoku,
Rocznik Sanocki, t. X, Sanok, s 33-65.

Źródło: wikipedia.org
Ślady pochówków wampirycznych pochodzą z różnych okresów i rejonów Słowiańszczyzny, co świadczy o głęboko zakorzenionej wierze w istnienie tych krwiożerczych istot. Jak już wspomniano, palenie ciała zmarłego było najpewniejszą metodą zapobiegającą powstaniu wampira lub innej formy upiora. Jednak zdarzało się, że nie było możliwości spalenia zwłok. W takich przypadkach bywało, że decydowano się na pochówek wampiryczny. Pochówek taki bywał stosowany również wobec osób niepełnosprawnych, chorych – między innymi na porfirię, zmarłych w wyniku zbrodni, nieszczęśliwych za życia, samobójców. Obawa przed przeobrażeniem zmarłego człowieka w wampira rozgorzała z dużą siłą w okresie chrystianizacji, kiedy to zakazano kremacji zwłok. O pogrzebach wampirycznych świadczą znajdowane w grobach szkielety uszkodzone na skutek wbijania kołków w serce, a także czaszki odcięte od tułowia, z wbitymi weń gwoździami, ułożone w nogach szkieletu. Część pochówków wampirycznych odbywała się na zwłokach ekshumowanych. Działo się tak w przypadkach kiedy podejrzewano konkretnego zmarłego o opuszczanie grobu pod postacią upiora.


Święta zmarłych

Przejawem kultu zmarłych były również obchodzone kilkukrotnie w ciągu roku święta zmarłych, których istotę przybliżył nam Adam Mickiewicz poprzez dramat Dziady. Dzisiejsze Zaduszki, Święto Zmarłych jest oczywistą spuścizną po słowiańskich przodkach, bardzo silnie zakorzenioną w słowiańskiej tradycji.



Miłość aż po grób…


Istnieją źródła według których niektóre słowiańskie wdowy dobrowolnie decydowały się na śmierć, aby podążyć za mężem. O obyczaju tym pisał między innymi Pseudo – Maurycy w Strategikonie. Podobną relację przestawił Ibrahim ibn Jakub, wspominając również o samookaleczaniu się pogrążonych w rozpaczy kobiet. Obecnie trudno powiedzieć na ile akty te były dyktowane uczuciem, a na ile presją społeczną. Jednak obyczaj ten nie był powszechnie przyjęty i dotyczył bardziej jednostek niż ogółu.



_____******_____

BIBLIOGRAFIA:


Błażejewski A., Starożytni Słowianie, Wyd. Im. Ossolińskich, Wrocław 2007

Brückner A., Dzieje kultury polskiej. Tom 1, Wyd. Volumina.pl, 2014
Dębek B.A., Początki ludów. Europejczycy. Słowianie, Wyd. Bellona, Warszawa 2019
Dębek B.A., Słowiańskie dzieje, Wyd. Bellona, Warszawa 2018
Kosiński T., Rodowód Słowian, Wyd. Bellona, Warszawa 2017
Sikorski D. A., Religie dawnych Słowian, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2018
_____******_____

Do następnego. Buziaki. Bye

piątek, 15 maja 2020

Kącik Pielęgnacyjny: Majowe zioła to sekret naturalnego piękna

Znamy je dobrze. Ale tak nam spowszedniały, że mijamy je obojętnie. Może warto wrócić do tradycji piękna i zdrowia naszych babć, bo o tej porze roku zioła mają największą moc.


Zamiast po coraz to wymyślniejsze witaminy i suplementy obiecujące zdrowie i urodę, sięgnij po trzy wiosenne i łatwo dostępne zioła, z których w szybki sposób przygotujesz napary, maseczki, wcierki i olejki.


Foto: shutterstock.com
Rumianek doda blasku
W ziołolecznictwie znaczenie mają koszyczki rumianku, zbierane w okresie kwietnia i maja. Służą do przygotowania naparów, herbat, maści, nalewek, okładów czy płukanek. Ma sporo witaminy C, która poprawia wygląd skóry. Ma działanie przeciwzapalne, przeciwwrzodowe, przeciwcukrzycowe, spazmolityczne, regenerujące i rozjaśniające a także wspomaga w leczeniu infekcji dróg moczowych. Likwiduje niedoskonałości i brzydki szary odcień skóry. Wystarczy pić codziennie herbatkę przygotowaną z łyżeczki suszu zalanego wrzątkiem lub z ostudzonego naparu możesz zrobić okład na skórę w okolicach oczu. Wcierka z rumianku i henny świetnie się sprawdza też jako naturalny rozjaśniacz do włosów. Napój z rumianku ma jeszcze jedną właściwości - koi nerwy i działa odprężająco. Najlepiej jest zbierać go w słoneczne popołudnie. Wówczas cenne kwiaty są całkowicie otwarte. Należy suszyć je w ciemnym i przewiewnym miejscu.

Foto: shutterstock.com
Mniszek wygładzi skórę
Łatwo pomylić go ze znanym mleczem. Warto więc zapamiętać, że mniszek kwitnie od połowy kwietnia do końca maja i ma ciemniejsze liście. Pospolity mlecz kwitnie w lipcu i sierpniu. Jest w nim sporo krzemu, wapnia oraz witamin B i K. Działa przeciwzmarszczkowo, przeciwzapalnie i regenerująco. Syrop z mniszka pomaga na takie dolegliwości jak ból gardła czy chrypę. Miód z mniszka ma silne działanie antyseptyczne, przeciwbakteryjne i przeciwgrzybicze, przez co jest świetnym naturalnym lekiem na przeziębienie oraz grypę. Aby zrobić maseczkę odżywczo przeciwzmarszczkową potrzebujesz garść świeżych kwiatów mniszka i jakiś składnik wiążący, typy jogurt naturalny czy olej kokosowy. Kwiaty mniszka musisz umyć i zmiksować z 2-3 łyżkami jogurty lub oleju. Gotową papkę nałóż na czystą skórę twarzy, szyi i dekoltu na ok. 15-20 minut.

Foto: shutterstock.com
Pokrzywa oczyści
Znajdziesz w niej m.in potas, magnez i siarkę. Działanie lecznicze wykazują zarówno liście jak i korzeń. Jednak według zielarzy najlepiej zrywać tylko jasne, górne listki, bo zawierają najwięcej cennych składników. Występują w niej różnorodne związki lektyny, polisacharydy, sterole, hydroksykwasy tłuszczowe czy lignany. Pokrzywa pomaga na bóle stawów, problemy gastryczne i z prostatą oraz infekcje i stany zapalne. Ekstrakt z pokrzywy często można spotkać w kosmetykach. Świetne sprawdzi się jako główny dodatek w maskach, odżywkami i szamponach jeśli masz problem ze zbyt szybko przetłuszczającymi się włosami i wrażliwą, skorą do podrażnień i ran skórę głowy. Aby przyrządzić napar z pokrzywy potrzebujesz 4-5 świeżych listków i zalać je wrzątkiem. Po odcedzeniu wykorzystaj trochę napoju do przemycia twarzy, resztę wypij a listki możesz zjeść. Herbatka doda ci energii, usunie zmęczenie i orzeźwi cię. Poza tym pomoże ci oczyścić i nadać blasku skórze, pozbyć się złogów w jelitach i nadmiaru wody w organizmie.

Ziołolecznictwo jest jak najbardziej doskonałą alternatywą dla medycyny konwencjonalnej. Sama w swoim ogrodzie mam kilka roślin leczniczych, takich jak mięta, lawenda, werbena, kolendra czy tymianek. Często korzystam też z darów łąk i lasów. Bo czasami nie warto wydawać majątku na wyszukane kremy czy suplementy diety, kiedy możemy, tak jak kiedyś nasze babki, korzystać z darów naszej cudownej matki ziemi.


WARTE POLECENIA:

* Machałek Patrycja Magia polskich ziół
* Katarzyna Enerlich Piękno z pól i łąk


Do następnego.
Buziaki

środa, 6 maja 2020

Postrzyżyny, czyli wkraczanie w dorosłość po słowiańsku


Postrzyżyny to tradycyjny, występujący w wielu kulturach, rytuał polegający na obcięciu/przycięciu włosów dziecku, często połączony także z nadaniem imienia  Jest to prawdopodobnie najpowszechniejszy i najbardziej znany przykład tzw. rytów przejścia („Obrzędów przejścia”), który powodował zmianę statusu społecznego dziecka i przyjęcie go do grona osób dorosłych.


Na Słowiańszczyźnie chłopcy przechodzili rytuał postrzyżyn najczęściej w wieku siedmiu lat, chociaż niektóre źródła podają rozpiętość od trzeciego do dwunastego roku życia.  Co do kwestii imienia nadawanego w trakcie obrzędu badacze nie są do końca zgodni. Część z nich dowodzi, że było to takie samo imię, jakim posługiwano się w stosunku do dziecka od jego narodzin. Inni natomiast uważają, że aż do momentu postrzyżyn dziecko było albo bezimienne, albo posiadało tymczasowe imię ochronne (np. Nielub, Niemoj), a dopiero w trakcie postrzyżyn zostało mu nadawane „właściwe” imię, które jednocześnie mogło przepowiadać los danej osoby czy określać pewne cechy (np. Bogumił – miły bogu/losowi, Wojciech – radujący się z walki). Podczas obrzędu postrzyżyn zjawiały się słowiańskie boginie/demonice losu zwane rodzanicami, a towarzyszył im bóg Rod. Tej niezwykłej „parze” należało ofiarować kosmyk włosów obciętych dziecku, a także poczęstunek (zwyczajowo chleb, miód, kaszę), czasami również pieniądze.

Postrzyżyny, źródło: mediaevalia-rozembark
Postrzyżyny były obrzędem, w trakcie którego młody chłopiec przechodził spod opieki matki do ojca. To właśnie ojciec najczęściej był tym, który obcinał włosy dziecku (w niektórych wypadkach był to żerca – słowiański kapłan). Od tej pory chłopiec stawał się częścią rodziny, ale także całej społeczności. Postrzyżyny, jak większość świąt i podniosłych ceremonii, nie mogły obejść się bez uczty na którą zapraszano wielu gości. Widać więc wyraźnie jak ważnym obrzędem dla dawnych Słowian było uroczyste obcinanie włosów dzieciom.

Palenie ściętych włosów, źródło: mediaevalia-rozembark
Obrzęd postrzyżyn można postrzegać w dwóch płaszczyznach – kultury magicznej oraz społecznych zachowań pragmatycznych (co oczywiście w dużej mierze się łączy).  W tym pierwszym wypadku mamy do czynienia z sytuacją, w której dziecko, będąc swego rodzaju istotą bezpostaciową, o niepewnym statusie, w bliskiej relacji ze sferą zaświatową i dzikim porządkiem natury poprzez rytuał przejścia staje się częścią społeczności, zostaje włączone w sferę kultury (stąd też zmiana/nadanie imienia – dziecku przestaje zagrażać niebezpieczeństwo związane z bliską przynależnością do chaosu, zaświatów). Taki dualizm ma też swój wymiar społeczno-pragmatyczny. Do czasu osiągnięcia wieku, który zapewnia dziecku już względną samodzielność i bezpieczeństwo, jest ono otoczone szczególną opieką, co pozwala przynajmniej w pewnym stopniu zwalczać wysoką umieralność dzieci w średniowieczu. Ponadto po obrzędzie postrzyżyn młody chłopiec zaczyna uczyć się rzemiosła, polowania i innych czynności niezbędnych w dorosłym życiu, co przygotowuje go do przyszłej roli ojca i głowy rodziny, jest pierwszym etapem usamodzielniania.

Długi rodowód i ważność postrzyżyn poświadczają wzmianki o tym obrzędzie m.in. w Kronice Galla Anonima. Postrzygane były zarówno osoby wysoko urodzone (np. Mieszko I), jak i prości ludzie (Siemowit, syn Piasta). Widać zatem, że była to uroczystość dotycząca wszystkich grup społecznych. Pewne echa postrzyżyn przetrwały do czasów dzisiejszych. Włosy obcina się osobom wstępującym do zakonów oraz żołnierzom idącym do wojska – pojawiają się jednak głosy, że w przeciwieństwie do tradycyjnych słowiańskich postrzyżyn w tych przypadkach chodzi o znak poddaństwa. Niemniej trudno się nie zgodzić, że w przypadku obcinania włosów chłopcom także pojawia się ten aspekt, przechodzą oni bowiem pod opiekę ojca, więc w pewien sposób poddają się jego władzy. Współcześnie można mówić o pewnym odradzaniu się tego obrzędu, gdyż coraz częściej organizowane są uroczystości, w trakcie których symbolicznie przycina się dzieciom włosy, a wartym odnotowania jest fakt, że biorą w nim udział ludzie różnych kultur i wyznań, co pokazuje bardzo uniwersalny i jednoczący charakter tego obrzędu.



Kącik Czarownicy: Magia Świec

Magiczne działanie świec. Jaki kolor odpowiada jakiej intencji? Menu Produkty Wróć Kamienie naturalne i szlachetne Wróć Kamienie szlifowane ...