Jak zostać czarownicą? Czy to się po prostu wie/czuje? Czy trzeba się nią urodzić? Czy będąc dorosłym można też odkryć w sobie wiedźmę? Co trzeba zrobić, aby się nią stać?
Witaj na moim lifestylowo-magicznym blogu. Jeśli jesteś tu nowy, to pewnie dopiero dowiadujesz się, że wyznaję rodzimą słowiańską wiarę i jestem współczesną szeptuchą. Na moim blogu możesz znaleźć wpisy na temat moich przemyśleń i rozkmin życiowych, recenzje książek i polecjanki filmów/seriali, ktore mnie zaciekawiły i uznałam, że są godne polecenia, moich wierszy i rękodzieła, mitologii i życia Słowian, magii, sabatów wiccańskich i mojej magicznej naturalnej pielęgnacji i życia w nurcie zero-waste. Jednak w żadnym poście nie odpowiedziałam jeszcze na pytanie: Jak stać się czarownicą? Czy każdy może nią być? Czemu nikt o tym nie mówi? Ba, czemu ja zaczęłam poruszać na blogu tematykę magii i rodzimowierstwa, nie zaczynając od tego pytania?
Wszędzie można trafić na materiały poświęcone życiu czarownicy, nigdzie nie ma odpowiedzi na najbardziej fundamentalne pytania. Tak więc w tym poście opowiem wszystko, co wiem na ten temat.
W filmach, serialach i książkach spotykamy się raczej z historiami, gdzie to bycie czarownicą przechodzi z pokolenia na pokolenie. Jest przekazywane we krwi. Ludzie rodzą się w rodzinach czarownic. Jednak jest to jedynie fikcja literacka. I od razu odpowiadam, nie, nie trzeba rodzić się w rodzinie, która praktykuje magię lub wciela pogańskie tradycje, aby być na magię wrażliwy. Nie da się zaprzeczyć temu, że takie czarownice istnieją i myślę, że będzie się ich rodzić coraz więcej. Wynika to z faktu, że czarostwo i pogaństwo stają się coraz bardziej popularne w kątrze dla religii monoteistycznych. Ludzie wracają do starych bogów i rytuałów, rozwijają się duchowo, czerpią z magii ziół i minerałów. To przekazuje się wraz z krwią.
Nie mogą nie wspomnieć o tym, że nawet jak twoi rodzice czy dziadkowie nie praktykowali magii i nie rozwijali się duchowo, to nie oznacza to tego, że ty nie możesz się urodzić z wrażliwością na energię i zdolnościami widzenia i interpretowania czyjejś aury oraz siłą psycho-fizyczną. Wtedy to bycie czarownicą przyjdzie do ciebie naturalnie. Samo Cię znajdzie. I w tym momencie trudno mówić, że pochodzi się z rodziny czarownic. Po prostu człowiek może urodzić się z predyspozycjami do rozwoju na tej ścieżce. Jednak nie ważne ile osób urodzi się w rodzinie czarownic lub z predyspozycjami. Faktem jest, że w większości współczesnych wiedźm to osoby, które są samoukami, które ciągnęło w stronę magii, kiedy byli.dziećmi/nastolatkami lub dorosłymi ludźmi.
I tutaj nasuwa się pytanie, czy każdy może być czarownicą? Moim zdaniem tak. Każdy może być czarownicą. Kady z nas może mieć potencjał do rozwoju na tej ścieżce. Ja często w rozmowach, kiedy jestem o to pytana, porównuję to do gry na instrumencie.
Teoretycznie, każdy z nas może grać na gitarze lub fortepianie. Niektórzy rodzą się w rodzinie muzyków/ osób muzykalnych, niektórzy z talentem i predyspozycjami do muzyki, mimo że rodzice są sportowcami lub naukowcami, a niektórzy nagle zaczynają się jarać muzyką, mimo że wcześniej nie zwracali na nią aż tak dużej uwagi. Zaczynają ciężko pracować, uczyć się, aż w końcu osiągają mistrzostwo. To nie jest łatwe zacząć od zera. Gdyby było, mijalibyśmy na ulicy samej światowej sławy gitarzystów i pianistów. Tak samo jest z czarownicami. Każdy może nią być, ale nie każdemu się chce, nie każdy ma czas i samozaparcie, nie każdy wie, jak się za to zabrać.
Mimo, że te około magiczne tematy stały się bardzo modne, to jak ze wszystkich, wiele osób ma słomiany zapał. I tak naprawdę czas i determinacja weryfikują "prawdziwe czarownice".
Skoro już wiesz, że każdy może być czarownicą. To teraz nasuwa się kolejne pytanie: Jak się do tego zabrać? Od której strony ugryźć ten temat? Cóż, nie zależnie od tego, ile mamy lat, zawsze zaczynamy od czytania i uczenia się. Tradycyjnie okres nauki genezy i tajników powinien zająć rok i dzień. Wywodzi się to z religii Wicca. I nawet wiele wiccańskich czarownic kieruje się tą zasadą. Nie zamierzam ci mówić, że tak powinieneś zrobić. Ja sama czytałam, dowiadywałam się wielu rzeczy dużo dłużej niż rok, zanim zaczęłam praktykę. Praktykuję już od dobrych trzech lat i nadal wiele rzeczy mnie zaskakuje, uczę się, poznaję coś nowego, i to jest fajne. Znam osoby, które od razu zaczęły działać i uczyć się jednocześnie. Znam też takie, które na czytaniu i zgłębianiu wiedzy zaprzestały, bo nauka o magii i wierzeniach pogańskich daje im dostateczną satysfakcję. To wszystko zależy od naszego indywidualnego podejścia i od tego, po co tak naprawdę chcemy być tymi wiedźmami.
Wiedźma = ta od pradawnej wiedzy i ma obowiązek żyć i służyć w zgodzie z innymi istotami żyjącymi. Żyje według cyklu natury i faz księżyca, oddaje należną cześć bóstwom natury, tworzy z myślą o naturze/ matce ziemi, wierzy i jest wrażliwa na magię kosmosu, ziół i minerałów oraz aurę a także ma notoryczny niedostatek wiedzy, którą zdobywa, rozwija i czuje potrzebę podzielenia się nią z innymi. Dlatego do bycia czarownicą nie potrzebujesz zadnwgo tajemniczego szkolenia, pseudo nauczyciela szarlatana, który wyłudzi od ciebie kasę i nie wiadomo jakich wymyślnych inicjacji przejścia, aby cokolwiek komukolwiek udowodnić. Nie wchodź w jakieś dziwne sekty, komuny i kościoły okultystyczne i inne tego typu gówna. Nie potrzebujesz też na samym początku żadnych niesamowitych narzędzi i akcesoriów aby zacząć swoją przygodę z magią. Bo żaden kupiony przedmiot, amulet, świeca nie sprawią, że posiądziesz jakąkolwiek wiedzę. Nie musisz też zmieniać religii czy przekonać się do jakiejkolwiek wiary w bóstwa, żeby być czarownicą. Bycie czarownicą to rozwój i udoskonalanie dla własnej satysfakcji, nie dla innych.
Kiedy tak naprawdę zaczniemy już czytać książki i zaczniemy zgłębiać wiedzę, rzeczywiście otworzy się nasz umysł na nowe doświadczenia, to cała reszta przyjdzie do nas naturalnie. Bycie czarownicą stanie się naszą codziennością i nawet nie zauważamy, że codzienną rutyną stanie się medytacja, witanie słońca, oczyszczający napar z pokrzywy, czystka i cytrusów zamiast porannej kawy, ładowanie jedzenia intencjami, palenie świec i kadzidła, czy życie w zgodzie z cyklem natury i fazami księżyca.
Taka mała rada ode mnie: Nie rzucaj się na głęboką wodę, na wszystko przyjdzie czas. Nie musisz od razu identyfikować się z jakimś nurtem czarownic. Po czasie sam się przekonasz, do czego najbardziej cię ciągnie, do czego masz predyspozycje w jakieś dziedzinie czujesz się najlepiej. Jeżeli nie czujesz się dobrze w tarocie, kryształowych kulach i runach, nie oznacza to, że będziesz gorszą czarownicą, niż inna czarownica, która od razu skumała o co chodzi we wrożbictwie. O tym też warto pamiętać, bo łatwo jest porównywać się do innych. A w rozwoju duchowym, gdzie wszystko jest tak bardzo indywidualne, intymne i intuicyjne, nie ma to kompletnie najmniejszego sensu.
Może być tak, że na początku będziesz zajarany totalnie jakimś tematem, jednak zbierając informację, odkryjemy, że to nie jest ścieżka dla nas. Ja tak miałam z kwestią rzucania uroków, czarów miłosnych i klątw. Jednak zgłębiając temat, coraz bardziej zaczynał mi przeszkadzać fakt, że to wszystko opierało się na manipulacji i nadmiernej ingerencji w odczucia innych. Zaś dużo bardziej siadła mi ezoteryka i ziołolecznictwo.
Jest też jeszcze sprawa, o której raczej się nie mowi, nie spotkałam się z nią na żadnym magicznym blogu czy kanale na yt: Jak osoba, która naprawdę szczerze chce wejść w praktykę magiczną ma to zrobić, jeżeli nie ma poczucia jakiejkolwiek empatii i wrażliwości? Nie ciagnie jej do natury lub po prostu jest zbyt racjonalna. Dla takich osób, moim zdaniem, dobrym rozwiązaniem są te fizyczne praktyki magiczne, czyli np. magia świec i ziół, przyrządzanie różnych naparów i potraw, a wszystko po to, aby po prostu załapać bakcyla.
Reasumując, żeby zostać czarownicą, najpierw musisz wgryźć się w temat; książki, outlety, kanały na yt i insta, blogi o tematyce magicznej; na pewno znajdziesz coś, co pozwoli ci pogłębiać wiedzę. Dobrze jest też na początku oprzeć się o jakiś nurt, np. Wicca lub rodzimowierstwo Słowian, choć nie musisz, jeśli nie chcesz. Możesz przy tym eksplorować różne inne magiczne ścieżki, mając jednocześnie fundament, bazę wiedzy i punkt odniesienia. No i pamietaj o ćwiczeniach. Nauka wyczuwania, gromadzenia i kierowanis energią to totalna podstawa, bez której dużo nie zadziałamy. Tak samo jest z intuicją i otwartością umysłu. Poza dużymi sabatami możesz też praktykować małe rytuały, które nie wymagają żadnych skąplikowanych akcesoriów, np. magia świec, ziół czy kryształów. Z czasem zaczynamy być coraz bardziej świadomi, wiemy już co możemy zrobić, a czego lepiej nie, znamy swoje granice i możemy inwestować czas i kasę na jakiś magiczny asortyment (nie warto kupować za dużo magicznych gadżetów wcześniej, wiem z własnego doświadczenia). Pamiętaj też, że o wiele lepiej jest zrobić własnoręcznie lub kupić rękodzieło i wesprzeć lokalnych artystów rzemieślników, niż masówkę prosto z taśmy produkcyjnej. Wymaga to po prostu cierpliwości i chęci.
Do następnego. Buziaki. Bye. Do zobaczenia w lepszych czasach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz