Witaj.
Dziś, znowu, na tapetę wezmę powieść pani Kidd. Teoretycznie nie
gustuję w powieściach "typowo dla kobiet", ale
jednocześnie nazwaniem twórczości Sue Monk Kidd zwykłymi
powiastkami dla kobiet jest nazbyt przesadzone i obraźliwe. Dlaczego
tak uważam? Z literaturą kobiecą mamy jednoznaczne, stereotypowe
wyobrażenie; literatura
lekka, mało ambitna,
nie
wymagająca wysiłku intelektualnego. Poza tym jest w ów określeniu
coś dyskredytującego kobietę jako potencjalnego odbiorcę
literatury bardziej wyższych lotów, tylko i wyłącznie z faktu, że
jest kobietą, a to mi się nie podoba. Bo w "literatura męska"
to Hemingway, Remarque, May i Bukowski, a więc znów wychodzi na to,
że baby do garów, i ewentualnie, ckliwych i głupkowatych,
oklepanych romansideł. Powieści Kidd są dużo głębsze, dotykają
poważnego problemu jakim jest rasizm, który z upływem lat i
rozwojem technologii nadal istnieje, choć może w innej formie. Niby
taka głupa kmiotka a potrafi wybić się poza stereotyp babskich
powieści wzruszającą fabułą, "męską" tematyką i
skomplikowanym, wielowarstwowym portretem psychologicznym.
Na
temat „literatury kobiecej” na pewno kiedyś coś napiszę, ale
teraz, aby nie przedłużać, wrócę do sedna. Czarne
skrzydła
rozbudziły mój apetyt na kolejne powieści Sue Monk Kidd i
postanowiłam zapoznać się z jej chyba najsłynniejszą powieścią,
będącą jednocześnie debiutem autorki – Sekretnym
życiem pszczół.
Chronologicznie jest to książka starsza od Czarnych
skrzydeł
o trzynaście lat i wspominam o tym nie bez powodu. Porównując
najstarszą i najmłodszą powieść, możemy przekonać się, jak na
przestrzeni lat rozwinął się warsztat Kidd, jak niegdyś i obecnie
kreuje historie, wykorzystując do tego podobne motywy. Porównanie
uwypukla również niedociągnięcia obecne w Sekretnym
życiu pszczół,
jednak w ogólnym rozrachunku jest to debiut, który ja nazywam
dobrym.
Karolina
Południowa, 1964 rok. Segregacja rasowa nadal kwitnie, pomimo
wprowadzenia pierwszych praw dla czarnoskórych obywateli. Rasiści
nie zamierzają godzić się z żadnym przejawem równości, prawo
jest dla nich wyłącznie zapisem na papierze. Gdy wolność zderza
się z głęboko zakorzenionym uprzedzeniem, rodzą się nowe
konflikty.
Zmiany
nie omijają domu Owensów, w którym mieszka nastoletnia Lily,
półsierota. Gnębiona wspomnieniem utraty matki, ofiara własnego
ojca może polegać tylko na jednej osobie – czarnoskórej
opiekunce, Rosaleen. Gdy agresja w domu i poza nim zaczyna zagrażać
życiu kobiety i dziewczynki, splot wydarzeń wymusza na nich
desperacki krok. Korzystając z jedynej wskazówki ukrytej wśród
rzeczy zmarłej matki, Lily ucieka do Tiburon, gdzie na uboczu mieści
się pasieka Czarnej Madonny prowadzona przez siostry Boatwright. Dom
pełen kobiet staje się schronieniem, jednak przed przeszłością i
obecnymi zmianami nie da się uciec. W pasiece krzyżuje się wiele
sekretnych żyć… Czy z czasem ujawniane tajemnice zaleczą rany,
czy może rozdrapią je na nowo?
Sekretne
życie pszczół
to przede wszystkim powieść o dojrzewaniu, wybaczeniu i wierze. W
centrum wydarzeń znajduje się Lily, a inni ludzie i związane z
nimi wydarzenia stają się kolejnymi etapami w jej dorastaniu.
Gorycz samotności, odrzucenia, niekochania zostaje podwójnie
osłodzona podczas pobytu w pasiece. Siostry Boatwright i ich krewni,
choć sami doświadczani przez los, ofiarują nastolatce coś, czego
wcześniej nie znała; dla Lily dołączenie do grupy prześladowanych
osób stało się źródłem siły. Umniejszani, tępieni wcale nie
są tymi słabszymi i mają w sobie więcej godności niż ich
wywyższający się prześladowcy. Zetknięcie tych dwóch
teoretycznie odmiennych światów pozwoliło Kidd na udowodnienie, że
cierpienie nie zna granic, podziałów i nie zwraca uwagi na kolor
skóry. Biała dziewczynka zmaga się z krzywdą tak samo, jak jej
czarnoskóry rówieśnik. Czują i cierpią tak samo, los była dobry
i niełaskawy po równo, a jednak, z jakiegoś powodu – jedno z
nich zostało uznane za gorsze od drugiego. Sztucznie narzucone
wartościowanie rozpada się, gdy uczucia zyskują na sile.
Po
lekturze Sekretnego
życia pszczół i
Czarnych
skrzydeł
można zauważyć, że powieści korespondują ze sobą, nawiązując
do ustalonej grupy symboli i wątków, o czym wspomniałam już
wcześniej. Przede wszystkim podkreślono wartość opowieści oraz
związanych z nimi przedmiotów, przekazywanych z pokolenia na
pokolenie. One stają się wsparciem dla bohaterów, którzy
powierzają im wszelkie nadzieje, smutki i radości. Pamięć i
nadzieja na przyszłość stają się źródłem siły dla tych,
których głos miał być zduszony. To prowadzi nas do kolejnego
punktu - w przypadku obydwu powieści wiodącym wątkiem jest
zagadnienie rasizmu i walki o wolność. W „Czarnych skrzydłach”
ukazano zalążek walki o prawa, tymczasem w Sekretnym
życiu pszczół
przyglądamy się niełatwym przemianom społecznym, gdy zdobycie
praw okazuje się być początkiem jeszcze trudniejszej drogi. Kidd
ubiera dziejowe zmiany w opowieści, pozwala im się przyjrzeć z
perspektywy zwykłych ludzi, którzy często stoją na uboczu nim
przyjdą do nich polityczne zawirowania. Bohaterki stworzone przez
Kidd dorastają w świecie pełnym podziałów i nienawiści. W
przypadku historii Lily, autorka zbyt często jedynie sygnalizuje
problem, a za mało się w niego zagłębia. Miód, który wypełnia
powieść, oblepia i wygłusza zło; widzimy je za „miodową
osłoną”, bo pasieka miejscami sprawia wrażenie całkowicie
oderwanej od świata. W Czarnych
skrzydłach
dobitniej pokazywano niesprawiedliwość i okrucieństwo, aż
czytelnikowi włos się jeżył na głowie. Myślę, że przy całej
uwadze poświęconej sytuacji Lily, pisarka trochę zaniedbała
problemy, z którymi zmagali się czarnoskórzy bohaterowie. Wybrała
drogę na skróty, zamieniając problem w kilka scen–symboli, co
jest łatwiejszym rozwiązaniem niż równomiernie wplecenie wątku w
całą akcję. To chyba największe potknięcie tego debiutu. Jednak
mimo tej słodkości, mimo tego ciepła, nie jest to powieść
beztroska. Mając w pamięci burzliwe czasy, cały czas czułam
niepokój, obawiałam się tego, co może nadejść. Skoro jako
czytelniczka byłam niespokojna, to nawet nie mieści mi się w
głowie, jak czuli się ludzie, którzy musieli tak żyć. Sama ta
myśl jest wstrząsająca. Dlatego warto przeczytać obydwie
powieści, nienależące co prawda do żadnej wspólnej serii, ale
poruszające podobne problemy, poddane działaniu czasu.
Sekretne
życie pszczół
odłożę na półkę obok Czarnych
skrzydeł
pióra tej samej pisarki oraz Służących
autorstwa Kathryn Stockett, ponieważ są to powieści, które
pięknie przedstawiają przyjaźń i międzyludzkie więzi silniejsze
niż uprzedzenia i podziały. Teraz z pewnością sięgnę po
ekranizację powieści, by jeszcze raz wrócić na pasiekę sióstr
Boatwright. Sekretne
życie pszczół
to powieść ogrzana słońcem, w której dobroć ludzi potrafi
uleczyć krzywdę zadaną przez innych, a człowieczeństwo - nie
kolor skóry, jest najważniejszą wartością. Debiut Sue Monk Kidd
warto mieć na uwadze.
6/10. Polecam. Nie tylko kobietom. Do następnego razu. Bye.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz