Dzisiaj chcę się z tobą podzielić moim odkryciem
literackim, a mianowicie, sympatyczną,wrażliwą, poruszającą
temat rasizmu amerykanki Sue Monk Kidd i jej najnowszej powieści pt.
Czarne skrzydła.
Na swoim kącie ma jeszcze kilka książek, po które na pewno w
najbliższym czasie sięgnę i postaram się coś o nich powiedzieć.
Na dzień dzisiejszy jestem tą panią mile zaskoczona i oczarowana.
A to już duży plus. Ale nie przeciągając struny, zaczynajmy.
Gdyby
ktoś zapytał was, co wiecie na temat życia i osiągnięć sióstr
Sary i Angeliny ,,Niny” Grimké, jaka byłaby wasza odpowiedź? Ja,
do czasu lektury Czarnych
skrzydeł,
odpowiedziałabym, że nigdy o nich nie słyszałam. Nie przyznaję
się z dumą do tej niewiedzy, ale wydaje mi się, że takich osób
jak ja jest o wiele więcej. Teraz, gdy poznałam już Czarne
skrzydła,
cieszę się, że Sue Monk Kidd zdecydowała się napisać o tych
niezwykłych kobietach i o tym, czego dokonały, zostawiając w
historii swój ważny ślad.
Składające
się z sześciu części Czarne
skrzydła obejmują
trzydzieści pięć lat z życia Sary, jej siostry Niny i Szelmy –
niewolnicy. Na kartach powieści obserwujemy ich dorastanie oraz dwie
strony codzienności: pochodzących z wyższych sfer córek
plantatora, których jedynym zadaniem jest ,,bywać” na salonach,
jak damom przystało oraz pełna strachu, cierpienia i kradzionych
chwil spokoju rzeczywistość niewolnic. Jest też styk tych dwóch
codzienności – niezgoda na takie życie i pragnienie wolności,
które prowadzi bohaterki jedną ścieżką.
Rozdziały z perspektywy Szelmy budzą najwięcej skrajnych emocji. W jednej chwili jest się zauroczonym przez opowieści snute przez matkę Szelmy, Charlotte, a w drugiej przeszywa czytelnika ból, a włosy stają dęba. Gdy czytałam o karach wymierzanych niewolnikom, czułam, jakby ktoś nakłuwał mnie lodowato zimnym szpikulcem. To groza, obezwładniająca groza, którą potęguje fakt, że te tortury to nie wymysł autorki, tylko prawda. Rozdziały Sary, która dzieli się swoim głosem z Niną, może nie kryją w sobie tyle cierpienia, ale nie brak im goryczy i smutku. Okradziona z marzeń dziewczyna nie widzi dla siebie drogi w życiu. Do czasu.
Kiełkujący na przestrzeni lat bunt rozkwita w pełni za sprawą młodszej siostry – Niny, która podziela przekonania Sary i odważnie o nich mówi, nie licząc się z ceną, jaką przyjdzie jej za to zapłacić. Pisarka za sprawą swojej wyobraźni ponownie powołała do życia siostry Grimké i wydaje mi się, że bardzo dobrze się w tym spisała. Ponoć Sara i Nina były jak ogień i woda, i to widać w tej historii. Sara przez dość długi czas jest cicha i wycofana, z jednej strony chce odnaleźć swoją drogę w życiu, jednak wie, że jedyna droga, którą chce podążyć to ta, którą nikt jeszcze nie odważył się iść. Uparta i przekorna Nina jest skrzydłem, które podtrzymuje starszą siostrę. Ich pełna szczegółów opowieść odzwierciedla ówczesne życie w Karolinie Południowej.
Rozdziały z perspektywy Szelmy budzą najwięcej skrajnych emocji. W jednej chwili jest się zauroczonym przez opowieści snute przez matkę Szelmy, Charlotte, a w drugiej przeszywa czytelnika ból, a włosy stają dęba. Gdy czytałam o karach wymierzanych niewolnikom, czułam, jakby ktoś nakłuwał mnie lodowato zimnym szpikulcem. To groza, obezwładniająca groza, którą potęguje fakt, że te tortury to nie wymysł autorki, tylko prawda. Rozdziały Sary, która dzieli się swoim głosem z Niną, może nie kryją w sobie tyle cierpienia, ale nie brak im goryczy i smutku. Okradziona z marzeń dziewczyna nie widzi dla siebie drogi w życiu. Do czasu.
Kiełkujący na przestrzeni lat bunt rozkwita w pełni za sprawą młodszej siostry – Niny, która podziela przekonania Sary i odważnie o nich mówi, nie licząc się z ceną, jaką przyjdzie jej za to zapłacić. Pisarka za sprawą swojej wyobraźni ponownie powołała do życia siostry Grimké i wydaje mi się, że bardzo dobrze się w tym spisała. Ponoć Sara i Nina były jak ogień i woda, i to widać w tej historii. Sara przez dość długi czas jest cicha i wycofana, z jednej strony chce odnaleźć swoją drogę w życiu, jednak wie, że jedyna droga, którą chce podążyć to ta, którą nikt jeszcze nie odważył się iść. Uparta i przekorna Nina jest skrzydłem, które podtrzymuje starszą siostrę. Ich pełna szczegółów opowieść odzwierciedla ówczesne życie w Karolinie Południowej.
Kidd
splotła ze sobą dwa różne zagadnienia: dojrzewanie i
niewolnictwo, oddając głos dziewczynkom, które później stają
się kobietami. Rozpoczęcie historii od dzieciństwa pani oraz
niewolnicy uświadamia, że to właśnie dziecko, które nie rozumie
konwenansów i uprzedzeń, stawia wszystkich na równi, bez względu
na kolor skóry. Dopiero dorośli próbują wsączyć mu do umysłu
,,prawidłowe” i ,,porządne” postrzeganie świata, w którym
biały pan posiada czarnego niewolnika. Sara nie rozumie, jak można
,,posiadać” drugiego człowieka – dla jedenastolatki to
niemoralne i nienaturalne, z kolei dziesięcioletnia Szelma buntuje
się przeciwko byciu podczłowiekiem i krępowaniu jej wolnej woli.
Dla dziewczynek to równość i wolność jest stanem naturalnym i
oczywistym. Później, gdy dziewczynki stają się młodymi
kobietami, dorośli próbują nałożyć na ich świat kolejne zakazy
i nakazy. Do niektórych okrucieństwo przychodzi z wiekiem, inni z
kolei nie chcą się mu poddać, co widać doskonale na przykładzie
Sary i jej młodszej siostry Niny. Intrygujące jest to, że mimo
życia w takim otoczeniu, bohaterki nie zatraciły współczucia i
nie dały na siebie wpłynąć. Wręcz przeciwnie – to rozpaliło w
nich potrzebę walki.
Skupienie
się na kobiecie jako bohaterce powieści pozwoliło również na
przedstawienie początków emancypacji kobiet. Sara i Nina walczyły
nie tylko o wyzwolenie niewolników, ale i o prawo kobiet do głosu.
Ze względu na swoją płeć i przekonania były więc podwójnie
potępiane. Wyobraźcie sobie, ile musiały mieć samozaparcia,
odwagi i wiary w swoje działania, gdy przeciwko nim była rodzina,
znajomi, całe miasto, prawo i nawet Kościół, który ówcześnie
cytował ustęp z Biblii, jego zdaniem popierający niewolnictwo.
Abolicjoniści byli atakowani nie tylko słownie, a strach o życie
nie był fikcją – siostry Grimké w imię swoich przekonań
stawiały więc na szali własne zdrowie i życie.
W
odautorskim rozdziale na końcu książki, Sue Monk Kidd pisze o tym,
skąd wziął się pomysł na powieść oraz jak natrafiła ona na
ślad sióstr Grimké. Ja w tym rozdziale szczególnie cenię sobie
to, że pisarka wyjaśniła, w jaki sposób splotła fikcję z
faktami historycznymi, szczegółowo wskazując zmiany oraz różnice
i uzupełniając je o prawdziwe wydarzenia. Wspomina również o
dalszych losach sióstr oraz ich wpływ na walkę o prawa kobiet i
niewolników.
Niebanalna
rolę w powieści odgrywają kapy, które Charlotte i Szelma tworzą
ze skrawków materiału. Naszywając odpowiednie symbole opowiadają
one historie z życia oraz ludowe opowieści, kryjąc pomiędzy
szwami swoje nadzieje, smutki i marzenia. Sue Monk Kidd w Czarnych
skrzydłach stworzyła
taką samą kapę, nicią wyobraźni zszywając historię z fikcją,
przedstawiając barwne życie sióstr Grimké i Hetty ,,Szelmy” –
kobiet, które w świecie pełnym podziałów były gotowe, by podać
rękę drugiemu człowiekowi. W trakcie pracy nad powieścią autorkę
inspirowały słowa profesora Juliusa Lestera: ,,Historia to nie
tylko ciąg faktów i zdarzeń. Historia to również ból w sercu. A
my powtarzamy ją raz za razem, aż w końcu cudzy ból stanie się
naszym własnym. Czarne
skrzydła to
właśnie taki ból w sercu, który powstał na trudnej drodze do
wolności.
Niesamowita
powieść. Polecam uczciwie. Trochę zaniedbałam tę serię, ale w
najbliższym czasie ulegnie to drastycznej zmianie. 8/10. Do
następnego razu. Bye.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz